Gorzkie żale
Jakieś czarne chmury w ostatnich dniach nad nami zawisły. Wszystko idzie nie tak jak iść powinno. I tak jak na początku nie było problemów z papierami i budową tak teraz nadrabiamy te zaległości. Począwszy od geodety, gazociągu, po montaż kuchni, a na elektryce zakończywszy. O tym ostatnim to nawet nie chcę myśleć bo nóż się otwiera w kieszeni, ale napiszę jedno- ku przestrodze. Choć pewnie niejeden fachowiec teraz się obrazi i wiem nie można brać wszystkich jedną miarą, ale patrzcie im na ręce. I choć się nie znacie to znać się musicie!!!! I nie ma taryfy ulgowej dla znajomych bo owy pseudoznajomy spartolił robotę u nas. Trochę poprawiania mamy, ale cóż... trzeba zapłacić za niewiedzę swoją i nieznajomość fachu elektryka.
Wracając do geodety- miesiąc czekania (a może i lepiej bo straciłam rachubę) żeby odebrać papiery i iść dalej ku końcowi. Ale nie, jeden szczególik i dokumentacja wraca do poprawki. Ciekawe ile czasu tym razem to potrwa.
Żeby nie było za kolorowo to dostaliśmy z gazowni papiery do podpisania. Dokładniej mówiąc umowy dotyczące służebności na przesył, budowę i eksploatację sieci gazowej. Przez wszystkich współwłaścicieli drogi wewnętrznej czyli 8 osób :) super jak ja to uwielbiam-być uzależnioną od zgody sąsiadów. A więc czytam. Wszystko fajnie opisane w umowie, same achy i ochy, aż dochodzę do mapki. Budowa gazociągu 170m. Kiedy my do drogi mamy tylko 50m. Ależ rozrzutni. Poszli po całosci, a nam ciśnienie się podniosło, bo pozostałe 120m drogi to teren co prawda podzielony na dzialki, ale służące jeszcze jako użytki rolne. Gazownia nie odpuści, ale czy sąsiad się zgodzi żeby gazownia w następnym roku zaorała mu pole????
Kuchenne problemy rozwiązujemy na bieżąco: a to hokery za szerokie, a to zmywarka za wysoko (decyzja zmieniona w ostatniej chwili i nie zwróciliśmy uwagi na jej gabaryty), to lodówka otwiera się za szeroko i zachodzi na meble. Co chwile coś, ale sił już brakuje nawet na drobiazgi. Zipiemy, ale idziemy dalej, bo są też te małe radości, które dodają sił. Jak na przykład dostarczony po ponad tygodniu, po uprzednim wykonaniu tysiąca telefonów, zaginiony w akcji cały sprzęt agd. A jechał już do nas dnia następnego :) I nagle słuch po nim zaginął. Ehhh
Po cichu liczę tylko dni do końca tego roku, bo patrząc z perspektywy czasu nie był on dla nas łaskawy. I mam nadzieję, że 2018 będzie po 100-kroć lepszy.
Ot takie moje dylematy.